Długo trawiłem tą książkę i uważam, że Doktryna szoku to mocno subiektywna perspektywa Naomi Klein ale i tak dała mi mocno do myślenia. Dlaczego? Bo pokazuje jak można wpływać na otaczającą nas rzeczywistość przez kataklizmy. Funkcjonując w branży turystycznej i obserwując co się obecnie dzieje, trudno jest negować wszystkie tezy, które opisuje Naomi Klein w swojej książce a są bardzo kontrowersyjne.
Na początku była katastrofa – klęska żywiołowa, wojna domowa, zamach stanu. Nowy Orlean, Sri Lanka, Irak, Ameryka Południowa, a nawet Chiny i Polska… Czy miejsca z tak różnymi systemami politycznymi i odmienną historią może coś łączyć? Niestety tak – łącznikiem pomiędzy skrajnie rozbieżnymi gospodarkami jest … kapitalizm kataklizmowy, czyli doktryna wykorzystująca poważny kryzys w państwie do wprowadzenia radykalnej wolnorynkowej polityki. Współczesna wersja liberalizmu wygląda jak spełnienie marzeń o wolności, jednak to tylko pozory, które stara się rozwiać – w dosyć brutalny sposób – autorka książki pt. „Doktryna szoku: jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne”. Autorka, nazywana ikoną alterglobalizmu, od ponad dwudziestu lat tłumaczy współczesne zjawiska ekonomiczne, polityczne, społeczne czy klimatyczne. W tym przypadku stara się odkryć prawdziwą twarz neoliberalizmu. Z jakim rezultatem i wpływem na hotelarstwo, turystykę czy caravaning? O tym słów kilka w poniższej recenzji.
Spis treści
Milton Friedman w służbie korporacji
Szok i przerażenie. Dezorientacja, zagubienie i chęć przetrwania za wszelką cenę – takie emocje towarzyszą osobom wstrząśniętym kryzysem. W takiej sytuacji społeczeństwo staje się podatne na różne sugestie, zwłaszcza ludzi uznawanych za autorytety. Jednym z nich był słynny ekonomista Milton Friedman, popularyzator idei wolnego rynku, który zalecał „terapię wstrząsową” wszystkim państwom przechodzącym burzliwą transformację gospodarczą. Polegała ona na wprowadzeniu radykalnych reform społecznych, pozwalających na liberalizację handlu, prywatyzację mienia państwowego i cięcia socjalne. Jednym słowem – na kumulowanie publicznych zasobów w prywatnych rękach.
„Doktryna szoku” skupia się metodach wdrażania tej metody przez uczniów Friedmana z tzw. szkoły chicagowskiej (absolwentów Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu w Chicago), budujących podstawy wolnego rynku w Ameryce Południowej, Afryce i Azji. W swoich tezach stara się udowodnić, że przewroty polityczne m.in. w Argentynie, Urugwaju i Chile w latach 1950-1970 były skutkiem zaplanowanej strategii ekonomicznej, służącej interesom zachodnich koncernów, korporacji oraz wąskiej grupy lokalnej elity finansowej. Robi to całkiem sprawnie, dzięki czemu książkę czytało mi się niczym dobry thriller polityczny, a nie skomplikowaną analizę ekonomiczno-społeczną.
Wolność – kocham i rozumiem
Idea wolnego rynku w ujęciu Friedmana ogranicza się jedynie do wolności bogacenia się. To wolna przedsiębiorczość z niskimi podatkami, otwartymi rynkami i konkurencyjnością, a nie wolność człowieka z prawami obywatelskimi, związkami zawodowymi i swobodą wypowiedzi. Te nieskrępowane niczym działania opierają się na chciwości, dominacji i wyzysku pracowniczym, prowadzącym do nierówności społecznych, likwidacji wspólnoty międzyludzkiej i maksymalizacji zysków przez wielkie międzynarodowe korporacje.
Ten problem jest doskonale widoczny w branży hotelarskiej. Jako przykład może posłużyć wymieniona w książce konfiskata mienia rybackiego przez rząd Sri Lanki w związku z budową luksusowych hoteli po śmiertelnym tsunami w 2005 roku, ale nie tylko. Brak ochrony lokalnych przedsiębiorców przed międzynarodową konkurencją oraz eliminowanie pensji minimalnej powoduje zalanie rynku krajowego tanimi, tandetnymi towarami zza granicy, obniżkę płac oraz zwalnianie pracowników bez jakichkolwiek ograniczeń.
Dowody można znaleźć na Dominikanie – międzynarodowe sieci hotelowe wyrastają tu jak grzyby po deszczu, odgradzając spragnionych słońca urlopowiczów od prawdziwego karaibskiego życia. To luksus dla wybranych – dla zagranicznych prezesów, dyrektorów i managerów, kumulujących swoje dochody w rajach podatkowych, a płacącym lokalnym sprzątaczkom, kelnerom i konsjerżom po dwa-trzy dolary za kilkanaście godzin ciężkiej pracy. Czy w tej sytuacji można mówić o wolności?
Kapitalizm a sprawa polska
Według autorki, neoliberalizm znalazł podatny grunt również na terytorium Polski po upadku komunizmu. Terapia szokowa przybrała radykalne barwy – szybka i chaotyczna prywatyzacja, odwrót od przemysłu ciężkiego, zachodnie korporacje wykupujące za bezcen państwowy majątek, cięcia budżetowe… Nowa polityka była antytezą solidarnościowej wizji państwa, jednak daleko jej do zamordyzmu z krajów Ameryki Południowej. Zestawienie tak skrajnych systemów wartości i wybiórcze traktowanie prawd historycznych wyraźnie obniża wg mnie jakość książki.
Tematyka polska, pomimo licznych cytatów, ulega zasmucającemu uproszczeniu. Mam wrażenie, że Klein prezentuje nam wyłącznie fakty, które zgadzają się z góry przyjętą tezą. Niektórych uproszczeń nie jesteśmy w stanie zweryfikować, dlatego nie mają takiej „siły rażenia”, jak niedomówienia związane z rodzimym krajem. Ten zarzut jednak nie dyskwalifikuje książki autorki, a jedynie nakazuje traktować ją jako subiektywną myśl doktrynalną, a nie pracę o naukowym charakterze.
W poszukiwaniu utraconego raju
Ciężko jest ocenić politykę zagraniczną, siedząc beztrosko w wygodnym fotelu na drugim końcu świata. Inna historia, kultura i podłoże społeczne ograniczają możliwość obiektywnej oceny sytuacji. Stąd też pojawia się wiele niedomówień, zakłamań oraz prób racjonalizacji negatywnych działań. Konfrontacja z własnymi przekonaniami bywa bolesna, dlatego nie wszyscy są na nią gotowi. Wielu śmiałków podejmuje jednak ryzyko, wyjeżdżając do krajów z “czerwonej strefy”. Czego oczekują? Na jakie pytania szukają odpowiedzi?
Klasyczni nomadzi szukają wyłącznie zmian. Zmęczeni szarą rzeczywistością, na cel obierają kraje kojarzone z wiecznymi wakacjami. Rajskie wyspy pełne słońca mają być gwarancją odzyskania równowagi życiowej i miejscem, w którym spełniają się marzenia o prostym życiu. To taka niekończąca się pocztówka z wakacji, z pięknymi krajobrazami i radosną atmosferą, w której brakuje miejsca na spontaniczność i wyjście poza schematy, określone przez kolorowe katalogi wycieczkowe.
Na szczęście turystyka mobilna odsłania również inne oblicze. Mniej spektakularne, jednak bliższe rzeczywistości. To szansa na odkrycie prawdy i spojrzenia na świat z życzliwością i pełnym zrozumieniem. Przemieszczanie się z miejsca na miejsce uczy nie tylko samodzielności, ale również tolerancji i zaufania. To szansa na poznanie innych, również skrajnych punktów widzenia. Podróże kształcą – trzeba mieć tylko oczy szeroko otwarte i odwagę w przekraczaniu granic, także tych mentalnych. Książka “Doktryna szoku” Naomi Klein może w tym pomóc.
Doktryna szoku a przyszłość caravaningu
W trakcie lektury “Doktryny szoku” nie mogłem pozbyć się myśli o skutkach, jakie może wywołać polityczna lawina w działalności bliskiej memu sercu, czyli w caravaningu. Czy stanie się łatwym i smacznym kąskiem dla zagranicznych korporacji sieciowych? Nie sądzę aby nagle pola campingowe były tak rentowne jak hotele sieciowe. Jedną z największych zalet polskich ośrodków campingowych jest ich niezależność a wadą krótki sezon słoneczny. Brak rozbudowanej sieci biznesowej pomaga dotrzeć do indywidualnego klienta – małe pola kempingowe są prowadzone przez pasjonatów, którzy dbają o każdy szczegół inwestycji, nie tracąc przy tym autentyczności. To miejsca z duszą, której brakuje wielkim, globalnym ośrodkom, nastawionym wyłącznie na zysk. Oczywiście, bycie częścią korporacji wnosi pewne korzyści – większa stabilność finansowa, większy budżet na innowacje i szkolenia, pokaźniejsze budżety marketingowo-promocyjne… Jednak czy utrata własnej tożsamości jest tego warta?
Załamanie na rynku usług turystycznych z powodu pandemii COVID-19 sprzyja podejmowaniu dramatycznych decyzji. Stale rosnące koszty stają się nie do udźwignięcia dla niewielkich przedsiębiorców, a olbrzymie długi wymuszają pozbycie się dobytku życia za bezcen, co sprytnie wykorzystują zagraniczne koncerny. Podmioty związane z caravaningiem na razie mogą czuć się bezpieczne, jednak czy ten stan będzie trwał wiecznie? Czy wkrótce nie czeka nas międzynarodowa ekspansja nad polskim morzem, odnajdująca pokaźne źródło łatwego dochodu? Czas pokaże.
Kryzys elementem zaplanowanym?
Czy jesteśmy skazani na dominację neoliberalizmu? Czy istnieje alternatywa dla systemu kapitalistycznego? Tak! Wg autorki Doktryny szoku potrzebna nam rewolucja, która stworzy świat na nowo. Ta iskierka nadziei przywdziewa szaty obywatelskiej aktywności, nowoczesnej lewicy znanej z krajów skandynawskich i koncepcji ekonomicznych Johna Keynesa, ideologicznego przeciwnika Friedmana, twórcy teorii interwencjonizmu państwowego.
Zadaje sobie jednak pytanie, czy taka zamiana nie spowoduje kolejnego kryzysu? Czy zastąpienie jednej doktryny kolejną nie wywoła efektu tsunami? To temat do szerszej dyskusji, której z przyjemnością bym podjął ale nadal mam poczucie, że mało wiem.
Pozdrawiam
2 odpowiedzi
Naomi, to kolejna publicystka, która zdobywa popularność dziwacznymi poglądami wśród równie dziwacznych “uzdrowicieli”, którzy nie dostali batów od socjalizmu, a zwłaszcza komunizmu!
To są ci, wychowani w puchu, którym się wydaje, że posiedli mądrość ma sprawienie powszechnej dobroci i przyjemności. Takich fatalnych wizjonerów i krytyków bytu, w którym żyją, było kilku, dawno zapomnianych.
Byli tacy, którzy swoimi fanaberiami nie zdążyli zrujnować tego świata, ale zdążyli zawrócić w głowach ćwierćinteligentom.
Do takich należy Klein, która jest z Kanady, państwa, które usilnie chce zasmakować słodyczy stalinowskiego porządku.
Naomi Klein, to kolejna publicystka, która zdobywa popularność dziwacznymi poglądami wśród równie dziwacznych “uzdrowicieli”, którzy nie dostali batów od socjalizmu, a zwłaszcza komunizmu! To są ci, wychowani w puchu, którym się wydaje, że posiedli mądrość na sprawienie powszechnej dobroci i przyjemności. Takich fatalnych wizjonerów i krytyków bytu, w którym żyją, było kilku, dawno zapomnianych. Byli tacy, którzy swoimi fanaberiami nie zdążyli zrujnować tego świata, ale zdążyli zawrócić w głowach ćwierćinteligentom. Do takich należy Klein, która jest z Kanady, państwa, które usilnie chce zasmakować słodyczy stalinowskiego porządku.